A jak doszło do podpisania umowy z Filipem de Girardem?

 1 sierpnia to nie tylko rocznica godziny "W" i wybuchu powstania warszawskiego. To także rocznica pewnego wydarzenia, bez którego Żyrardów nigdy by nie powstał...

1 sierpnia 1825 r., równo 200 lat temu, Filip de Girard - francuski wynalazca procesu mechanicznego przędzenia lnu - rozpoczął pracę dla Polski. Dzięki temu, 5 lat później mogła ruszyć budowa Fabryki Wyrobów Lnianych, w wydzielonej z dóbr guzowskich nowej kolonii fabrycznej; fabryki, od początku nazywanej fabryką żyrardowską (girardowską). Tak zaczęła się historia naszego miasta z czerwonej cegły – Żyrardowa.
A jak doszło do podpisania umowy z Filipem de Girardem?
Królestwo Polskie na początku XIX w., po wojnach napoleońskich, znajdowało się pod władaniem carów, było rozebrane przez zaborców, ale posiadało jeszcze względną autonomię. Było to jednak królestwo z gospodarką opartą przede wszystkim na rolnictwie, w którym przemysł dopiero się rodził, a to za sprawą takich postaci, jak np.: książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki czy Stanisław Staszic.
Przed powstaniem listopadowym największe inwestycje polskiego rządu ulokowane były w tzw. staropolskim okręgu przemysłowym, gdzie powstawały kolejne huty, kopalnie i fabryki. W 1820 r. rozpoczęła się z kolei historia Łodzi przemysłowej, stanowiącej odtąd centrum nowego okręgu włókienniczego, który miał wypełnić lukę po utracie ośrodków sukienniczych w Wielkopolsce.
Budowa silnego przemysłu w Królestwie Polskim wymagała światłych umysłów, otwartych na innowacje, niebojących się kroczenia w nieznane. Jedną z takich wyjątkowych osób był polski przemysłowiec, Piotr Steinkeller. Władze w Warszawie, w tym przede wszystkim Minister Skarbu książę Drucki-Lubecki, poszukiwały uzdolnionych osób również poza granicami kraju.
W 1822 r. w miejscowości Baden bei Wien (Baden koło Wiednia), kilka kilometrów od Hirtenbergu, w którym od 1816 r. działała fabryka Filipa de Girarda, ten francuski wynalazca pracujący wówczas dla Austrii, kurował się po ostatnich problemach zdrowotnych. Girard miał wtedy 47-lat i niedawno ucierpiał podczas wypadku jednego z jego parowców.
Niewiele osób wie, ale ten wynalazca, od którego nazwiska pochodzi nazwa naszego miasta, w Austrii odpowiadał nie tylko za produkcję przędzy lnianej i maszyn przędzalniczych, ale także za powstanie żeglugi parowej po Dunaju (od 1818 r.).
W Baden Filip de Girard poznał Sekretarza Stanu polskiego Ministerstwa Skarbu, zaufanego człowieka księcia Druckiego-Lubeckiego, Francuza, co niewątpliwie ułatwiło nawiązanie im relacji - Felixa Bouqueta. Ten zainteresował się szerokimi umiejętnościami de Girarda, jego doświadczeniem, wiedzą z zakresu chemii i mechaniki. A po powrocie z kuracji w Baden do Warszawy, w listach namawiał nowego kolegę, aby rozważył pracę w Polsce. I dla Polski.
Bouquet w imieniu księcia Druckiego-Lubeckiego proponował Girardowi zajęcie się modernizacją polskich kopalń ołowiu, cynku, żelaza i węgla, dając jednocześnie szerokie możliwości działania w innych obszarach. Negocjacje przeciągnęły się aż do 1825 r. Ostatecznie de Girarda skłoniły świetne warunki jakie otrzymał, oraz… zmiana miejsca pracy.
Umowę z Filipem de Girardem zawarto 1 sierpnia 1825 r. w Austrii, jednocześnie wzywając go do szybkiego przybycia do Warszawy. Francuski wynalazca został zatrudniony na stanowisku Naczelnego Mechanika (inżyniera) przy Wydziale Górniczym Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu.
Girard wynegocjował świetne warunki pracy w Polsce. Opłacono jego przeprowadzkę z Hirtenbergu do Warszawy, gdzie zamieszkał przy ulicy Trębackiej, tuż obok Krakowskiego Przedmieścia. Przez okres 10 lat miał otrzymywać pensję w wysokości 30 tys. zł rocznie, czyli znacznie więcej niż większość wyższych urzędników rządowych, oraz dodatkowe 5 tys. zł na opłaty za mieszkanie i przejazdy po kraju. Za każdy przepracowany dla Polski rok, miał także otrzymać 1 tys. zł emerytury rocznie, łącznie 10 tys. zł.
Od razu po dotarciu nad Wisłę, Filip de Girard, nowy nabytek polskiego rządu, dokonał inspekcji stanu górnictwa, rozpoczął reorganizację służby górniczej, oraz modernizację samych kopalń. A kilka tygodni później, wraz z Konstantym Wolickim, wyruszył na czele polskiej, quasi-szpiegowskiej wyprawy na zachód Europy, by poznać najnowsze rozwiązania techniczne i zrekrutować pracowników dla rodzącego się polskiego przemysłu.
Więcej informacji o Filipie de Girardzie – o jego rodzinie, dzieciństwie, okresie rewolucji francuskiej, karierze wynalazcy i przedsiębiorcy, o stoczonych przez niego bitwach, pracy dla Austrii oraz Polski, która stała się jego drugą ojczyzną, jak również o walce z Francją o należne mu szacunek i uznanie; znajdziecie na wystawie „Girard. Spleciony z lnem”, którą od można zobaczyć w naszym Muzeum.
Wystawa powstała w ramach roku Filipa de Girarda w Żyrardowie, pod patronatem honorowym ambasadora Francji w Polsce, prezydenta Żyrardowa oraz starosty powiatu żyrardowskiego.
Mateusz Waśkowski,
Historyk, Kustosz Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie.
Post pochodzi z profilu autora na FB - Echo Żyrardowskie.